Dominika Żukowska i Andrzej Korycki, zabierają słuchaczy w świat swoich fascynacji muzycznych, gdzie królują utwory o tematyce morskiej, a także nastrojowe ballady. Zresztą, o czym by nie śpiewali, ich zniewalające głosy robią z publicznością, co chcą: wielbiciele szant zakochują się w balladach, a fani bardów rosyjskich, zaczynają podśpiewywać morskie piosenki.
Mogłyby się wydawać, że szanty czy ballady rosyjskie są całkiem zapomnianymi gatunkami muzycznymi. Nic bardziej mylnego. Na koncerty duetu Żukowska – Korycki bilety wyprzedają się na pniu, nawet w miejscach, z których do najbliższego morza jest ponad tysiąc kilometrów. Dominika i Andrzej uważają, że żeglować można wszędzie, niezależnie od długości czy szerokości geograficznej, zwłaszcza jeśli załoga dopisze. W Przemyślu drugiego kwietnia załoga jak zwykle pojawiła się w komplecie – bo jak wiadomo nasze miasto tradycją żeglarską stoi – gotowa przemierzać morza i oceany, byleby z mostku kapitańskiego rozbrzmiewały głosy dwójki artystów z Żyrardowa
Gdzieś tam, gdzie duch materię zmienia
Przejmę ostatnią z wacht
Pieśni żeglarskie.

Dla przeciętnego słuchacza szanta, pieśń kubryku, czy ballada żeglarska, to jedno i to samo. I rzeczywiście nie ma potrzeby zagłębiać się w historyczno-teoretyczne rozważania, nad rodzajami pieśni śpiewanych przez marynarzy, lepiej poddać się ich ulotnemu urokowi. Dominika i Andrzej potrafią tak śpiewać o morzu, że tęsknota za żeglowaniem budzi się nawet w najbardziej zatwardziałych szczurach lądowych.
Sobotni koncert w dużej części poświęcony był twórczości Jerzego Porębskiego, nie mogło, więc zabraknąć jego bodaj najsłynniejszej piosenki: Gdzie ta keja, która zyskała miano szanty wszech czasów, a która szantą de facto nie jest. Komu by to jednak miało przeszkadzać? Zabrzmiały też utwory, znane z repertuaru zespołu Stare Dzwony: Niedaleko mojego domu, Stary dziadek, Cumana, Gdzieś tam.
Zwołam wiernych przyjaciół
I serce przed nimi otworzę
Bo doprawdy, czyż warto inaczej na ziemi tej żyć?
Ballady rosyjskie.

Nostalgiczne, wzruszające, wprawiające w zadumę, innym razem rubaszne, pełne buntu, prześmiewcze, a zawsze niezwykłe ballady rosyjskie, od lat są stałym punktem koncertów Dominiki i Andrzeja. W kontekście wojny, trudno zachwycać się pięknem języka czy kulturą Rosji, warto pamiętać jednak, że Wysocki czy Okudżawa, swoją twórczością sprzeciwiali się systemowi, w którym przyszło im żyć i stanowią symbol walki ze zniewoleniem.
Żeby zaakcentować solidarność z walczącą Ukrainą, pieśni wykonywane były tylko w języku polskim. Jakże wymownie w zabrzmiały słowa Modlitwy – …władzy spragnionym uczyń, by władza im poszła w smak…
Wolontariuszom, którzy swoją pracą na rzecz uchodźców pokazują, czym jest prawdziwa przyjaźń, została zadedykowana Ballada o przyjacielu.
Chciałbym być żeglarzem
Na własny rachunek

Łódki, co być może płyną już po nasze dusze, Aniołowie, którzy latają nisko, z niewiadomych przyczyn rwąca się Struna za struną, fale niosące Byle dalej, to tylko niektóre z autorskich kompozycji Andrzeja Koryckiego.
Szczególną popularnością cieszy się utwór Plasterek cytryny i ja, w którym, autor zaleca w rejs wypływać najszybciej jak to możliwe – w południe, a nawet o siódmej – a to się załodze wyjątkowo podoba.
Dominika i Andrzej podczas swoich występów tworzą niepowtarzalny klimat. Dzielą się wspomnieniami, żartują i zachęcają do wspólnego śpiewania. Z ich koncertów wychodzi się z duszą ukojoną spokojem i tęsknotą za… następnym koncertem.