„W ubłoconych dłoniach dziewczynki pajda chleba z masłem pachnącym biedą, wolnością miłością…” Przeczytaj wspomnienia Agaty Lalik, przenieś się do świata, którego już nie ma i przekonaj, jak wiele można dostać od niebogatych rodziców.
W upalne, czwartkowe popołudnie 24 czerwca 2021 r. w księgarni Kontrabanda Literacka & Ceramiczny Lis, przy ulicy Asnyka 6 w Przemyślu, w ramach „III PRZEMYSKIEJ REWOLUCJI LITERACKIEJ”, odbyło się spotkanie autorskie Agaty Lalik, poświęcone jej książce „Burki PGR – owskie”, wydanej przez wydawnictwo Rideró.
Pośród regałów wypełnionych książkami i wyrobami rękodzieła artystycznego, Agata odpowiadała na pytania prowadzącego, Pana Rafała Paśko na temat swojego dzieciństwa, książki i pisarskich planów na przyszłość.
W trakcie spotkania można było nabyć książkę, porozmawiać z autorką oraz uzyskać od niej dedykację.
Agata Lalik urodziła się i mieszka na terenie gminy Bircza. To osoba obdarzona niesamowitym temperamentem – wulkan energii i człowiek wielu pasji. Pisze, gasi pożary, gra w teatrze amatorskim, chodzi po górach i udziela się społecznie. Zadebiutowała tomikiem wierszy :„Rzeka Życia…” (2016), potem wydała jeszcze dwa – „Druga strona” (2018) i „Kiedyś ci opowiem…”(2020).
„Burki PGR – owskie”(2021) to pierwszy utwór prozatorski Agaty, w którym poza wspomnieniami z dzieciństwa rozprawia się ze stereotypem, jaki wciąż pokutuje w społeczeństwie, na temat ludzi pochodzących ze środowisk po PGR – owskich.
W domu skrzynka z oranżadą schowana została do spiżarki z takim samym przeznaczeniem jak kiełbasa – na święta. Śledzie mama wymoczyła i zrobiwszy zalewę z octu i cebuli nałożyła do słoików, też na święta. Jak dorosnę to będę miała święta cały czas.
Główna bohaterka książki „Burki PGR – owskie”, to Zosia – alter ego autorki, z którą przenosimy się do jej rodzinnej wioski; poznajemy świat widziany oczyma dziecka, dorastającego w realiach lat osiemdziesiątych, w małej społeczności wiejskiej, na osiedlu dla pracowników Państwowego Gospodarstwa Rolnego.
Jesteśmy świadkami jej perypetii, na tle zmieniających się pór roku, wyznaczających rytm dnia, zakres obowiązków, czas na zabawę i naukę. Poznajemy jej rodzinę, sąsiadów i rówieśników. Towarzyszymy przy suto zastawionym wigilijnym stole i na co dzień, kiedy je chleb posypany cukrem. Dzieciństwo Zosi w zasadzie niczym nie różni się od tego, czego doświadczali jej rówieśnicy, niezależnie od miejsca zamieszkania; z kluczem na szyi i kolanami pełnymi siniaków, spragnione oranżady i słodyczy.
To dzieciństwo wbrew pozorom wspaniałe i nie tylko dlatego, że dzieci potrafią cieszyć się z najdrobniejszych spraw, na przekór biedzie i pogardzie. Burki biorą życie takim, jakie jest, nie goniąc za złudnymi marzeniami. Wykorzystują każdą nadarzającą się okazję, żeby wyrwać z życia odrobinę uciechy, choćby sprzedając butelki po winie, czy zioła, które pracowicie zbierają przez lato. Uczą się w ten sposób zaradności, poznają wartość samodzielnie zarobionych pieniędzy i hartują na przyszłość.
A w wolnych chwilach do dyspozycji mają najwspanialsze skarby, jakie można sobie wyobrazić: rzekę, las i siebie nawzajem. To właśnie ten czas spędzony z rówieśnikami, wspólne zabawy, psoty, troski i obowiązki kształtują ich charakter.
Wróciliśmy do szkoły. Okrojony czas na zabawę. Nowe książki, nowe wyzwania, radości, czasami kłopoty. Nauka jest na pierwszym miejscu. Rzeka wystygła. Świat zżółkł, zaczerwienił się, poszarzał.
Przez lata, byli pracownicy PGR – ów i ich rodziny, uznawani byli za ostatni sort. Przypisywano im lenistwo, alkoholizm, niezaradność życiową, wrzucając wszystkich do jednego worka z napisem patologia – tak jak by te cechy obce były innym środowiskom.
Książka Agaty dołącza do wielu głosów, które w ostatnim czasie próbują zmienić ten stereotyp, pokazując ludzi, ciężką pracą zarabiających na utrzymanie rodziny, próbujących związać koniec z końcem, w czasach, kiedy brakowało dosłownie wszystkiego. Ludzi, których z dnia na dzień pozbawiono pracy i zostawiono samym sobie, bez żadnego wsparcia.
Jak potoczyły się losy bohaterów, tego z książki się nie dowiemy, jedno jest pewne, dorośli i poszli w świat. Być może autorka pokusi się o napisanie o tym w kolejnej książce. Na podstawie jej historii można jednak stwierdzić, że dorastanie w tamtych trudnych czasach, było najlepszą szkołą życia, jaką można sobie wyobrazić. Warto też zauważyć i docenić postawę rodziców, często ludzi prostych i niezamożnych, którzy wiedzieli, jak wychowywać dzieci, żeby przygotować je do życia.
Ta książka uczy, że tego, co najcenniejsze w życiu, nie da się kupić za pieniądze, a wartości wpojone w domu, niesie się ze sobą w świat i przekazuje następnym pokoleniom.
|